Historia samego pomysłu udania się w tamto miejsce jest taka, że jeszcze w 2016 roku Volotea zrobiła promocję na bardzo wiele tras ze swojej siatki, haczyk był taki że lot A-->B był za 1 euro, za to B-->A już za kilkadziesiąt. W dodatku promocją były objęte bardzo ciekawe kierunki, lecz bardzo trudno dostępne aby dolecieć z Polski i okolic (np. Nantes, Strasbourg). Po kilkugodzinnym kalkulowaniu najatrakcyjniejszej opcji, ułożyła się trasa: Toulouse TLS- Ajaccio AJA- Paris Beauvais BVA Voloteą (po 1 euro za odcinek od osoby) + doloty Berlin SXF-TLS Ryanairem (Easyjet na tej samej trasie, 30 minut później był w tej samej cenie ale jak wiadomo FR ma lepsze zasady dot. bagażu podręcznego), natomiast powrót już bezpośrednio BVA-WRO. Uśredniając, koszt jednego odcinka wyniósł 50zł.
Pierwotny plan był następujący: 26.04 Środa SXF 11:20-TLS 13:30 Ryanair 27.04 Czwartek TLS 07:00-AJA 08:20 Volotea 30.04 Niedziela AJA 17:30-BVA 19:20 Volotea 30.04 Niedziela BVA 22:00-WRO 23:50 Ryanair Lecz szczęście w nieszczęściu, Volotea skasowała niedzielny lot AJA-BVA (który początkowo miał się odbywać w soboty i niedziele) i przerzuciła nas na lot sobotni, wydłużając czas przesiadki w BVA z niecałych 3 godzin do ponad doby, ponadto o jeden dzień skracając wakacje na Korsyce. A dlaczego szczęście? Bo gdyby zamiast tego nasz lot przesunął się do przodu, to prawdopodobnie podróż w ogóle by sie nie odbyła
;) Zatem, ostateczny plan: 26.04 Środa SXF 11:20-TLS 13:30 Ryanair 27.04 Czwartek TLS 07:00-AJA 08:20 Volotea 29.04 Sobota AJA 17:30-BVA 19:20 Volotea 30.04 Niedziela BVA 22:00-WRO 23:50 Ryanair
Tyle wstępu, czas zacząć.
25.04 Wtorek Do 15 zajęcia na PWr. Z powodu przegapienia puli niskich cen biletów PB do Berlina, mieliśmy wybrać podróż autostopem od razu po zajęciach, lecz ostatecznie z 10 godzinnym wyprzedzeniem kupiliśmy bilety po 75zł. Ogromnie szkoda, że na tej trasie PB nie ma konkurencji. Wyjazd 00:35 w środę, na ok. SXF 04:30. Ostatni raz na SXF byłem lecąc na Islandię 2 lata wcześniej, od tamtej pory ruch urósł prawie dwukrotnie i dało sie to odczuć w liczbie osób nocujących
;) Zestaw karimata+śpiwór załatwił sprawę, rozłożyliśmy się w cichym kącie na podłodze, nie będąc ograniczeni do wolnych ławek (których nie było i tak).
26.04 Środa Przed wylotem krótki spotting z łącznika między terminalami C i D.
Obok nas boarding ElAla do TLV, pierwszy raz dane mi było obserwować ten cyrk. Lot nieco ponad dwugodzinny, 62-gi raz Ryanairem więc emocje sięgały zenitu. Na ochotnika bagaże oddane na do luku, a więc totalny spokój przy zajmowaniu miejsc. Samolot zapełniony w 60%, udało się usiąść w rzędach awaryjnych.
Po przylocie- kontrola graniczna. W strefie Schengen. No cóż... Zaraz potem tramwajem do miasta, cena- 1,60 euro. Pare zdjęć z Tuluzy, szału nie było; dobrze że zwiedzaliśmy to miasto przy okazji, a nie jako miejsce docelowe. Dla mnie, najciekawsza była fabryka Airbusa, niestety nie starczyło czasu na zwiedzenie jej od środka.
Natomiast TLS jako miejsce na nocleg jest wspaniałe. Najwyższe piętro całe niewykorzystane, pełno miejsc do rozłożenia się i spokojnego snu.
27.04 Czwartek W końcu początek "trzonu" podróży. Za chwile mój pierwszy lot Boeingiem 717, ciesze się z kolejnej cyferki (do tej pory 737, 747, 757, 777) a także z pierwszego lotu samolotem pochodzącym od legendarnego DC-9. Brak skrupulatnego sprawdzania bagażu, pomimo że mój tradycyjnie wybiegał ponad limity. Przed wylotem wykupiłem miejsca 22AB, najlepszymi dla tego typu
;)
Po przylocie idziemy po nasze autko. Wszystkie sieciówki chciały mnie obciążyć 40 euro za dzień z tytułu młodego kierowcy (21 lat), na drzewo. Wypożyczalnia ADA jako jedyna z dostępnych w AJA nie pobiera dodatkowej opłaty za wiek. Niestety chce 2500 eur depozytu na karcie kredytowej, oczywiście 6-cio krotnie więcej niż mój limit. Za 50 euro, w wypożyczalni na lotnisku, udało się zmniejszyć ten depozyt do 125 euro. Boli, bo cały koszt wypożyczenia to 366zł, ale mus to mus. Na pocieszenie dostajemy zajebiste autko- prawie nowego Renault Twingo (1310km przebiegu gdy wsiedliśmy), z turbo, napędem na tył, i silnikiem z tyłu!
Nasza trasa po wyspie:
Po wyjechaniu z Ajaccio, kierujemy się na północ, do Corte.
Pokręciliśmy się chwile po tej małej miejscowości, po czym ruszyliśmy w kierunku wąwozu rzeki-potoku Restonica.
Stamtąd pojechaliśmy na zachód do do punktu widokowego Piana. Niestety pogoda się w międzyczasie bardzo zepsuła, dlatego też odpuściliśmy miejscowość Porto z piękną plażą.
Piana:
Nasza miejsowość, Marigniana:
Pod "hotelem"
Nocleg mieliśmy w miejscowości Marigniana, 36eur za 2 osoby. Był to najtańszy pensjonat dostępny przez internet w tym terminie. Mieliśmy spory kłopot ze znalezieniem tego hotelu, bo nigdzie nie było drogowskazów na niego. Natomiast widok z okna był super.
28.04 Piątek Następnego dnia ruszyliśmy w drogę na samo południe wyspy. Po drodze trzeba było przejechać przez pasmo górskie- kierowanie tą nowiutką, małą tylnonapędówką sprawiało mi mnóstwo frajdy na krętych drogach.
Jak w Gruzji:
Okolice Tiuccia:
Po prawie 180km górskich dróg dojechaliśmy do Col de Bavella, gdzie przeszliśmy się godzinnym szlakiem widokowym.
Następnie- Porto Vecchio, gdzie w końcu mieliśmy dostęp do internetu, i dowiedzieliśmy że z couchsurfingu nici, a więc śpimy w aucie.
Ładne zdjęcia. Korsyka...wiele lat temu (jeszcze przed euro) udało mi się spędzić tam tydzień. Taka dzika, pusta (wewnątrz) , piękna wyspa. Zawsze myślę o powrocie, dziękuję za relację :).
Ładne zdjęcia. Korsyka...wiele lat temu (jeszcze przed euro) udało mi się spędzić tam tydzień. Taka dzika, pusta (wewnątrz) , piękna wyspa. Zawsze myślę o powrocie, dziękuję za relację
:).
Historia samego pomysłu udania się w tamto miejsce jest taka, że jeszcze w 2016 roku Volotea zrobiła promocję na bardzo wiele tras ze swojej siatki, haczyk był taki że lot A-->B był za 1 euro, za to B-->A już za kilkadziesiąt. W dodatku promocją były objęte bardzo ciekawe kierunki, lecz bardzo trudno dostępne aby dolecieć z Polski i okolic (np. Nantes, Strasbourg). Po kilkugodzinnym kalkulowaniu najatrakcyjniejszej opcji, ułożyła się trasa: Toulouse TLS- Ajaccio AJA- Paris Beauvais BVA Voloteą (po 1 euro za odcinek od osoby) + doloty Berlin SXF-TLS Ryanairem (Easyjet na tej samej trasie, 30 minut później był w tej samej cenie ale jak wiadomo FR ma lepsze zasady dot. bagażu podręcznego), natomiast powrót już bezpośrednio BVA-WRO. Uśredniając, koszt jednego odcinka wyniósł 50zł.
Pierwotny plan był następujący:
26.04 Środa SXF 11:20-TLS 13:30 Ryanair
27.04 Czwartek TLS 07:00-AJA 08:20 Volotea
30.04 Niedziela AJA 17:30-BVA 19:20 Volotea
30.04 Niedziela BVA 22:00-WRO 23:50 Ryanair
Lecz szczęście w nieszczęściu, Volotea skasowała niedzielny lot AJA-BVA (który początkowo miał się odbywać w soboty i niedziele) i przerzuciła nas na lot sobotni, wydłużając czas przesiadki w BVA z niecałych 3 godzin do ponad doby, ponadto o jeden dzień skracając wakacje na Korsyce. A dlaczego szczęście? Bo gdyby zamiast tego nasz lot przesunął się do przodu, to prawdopodobnie podróż w ogóle by sie nie odbyła ;) Zatem, ostateczny plan:
26.04 Środa SXF 11:20-TLS 13:30 Ryanair
27.04 Czwartek TLS 07:00-AJA 08:20 Volotea
29.04 Sobota AJA 17:30-BVA 19:20 Volotea
30.04 Niedziela BVA 22:00-WRO 23:50 Ryanair
Tyle wstępu, czas zacząć.
25.04 Wtorek
Do 15 zajęcia na PWr. Z powodu przegapienia puli niskich cen biletów PB do Berlina, mieliśmy wybrać podróż autostopem od razu po zajęciach, lecz ostatecznie z 10 godzinnym wyprzedzeniem kupiliśmy bilety po 75zł. Ogromnie szkoda, że na tej trasie PB nie ma konkurencji. Wyjazd 00:35 w środę, na ok. SXF 04:30. Ostatni raz na SXF byłem lecąc na Islandię 2 lata wcześniej, od tamtej pory ruch urósł prawie dwukrotnie i dało sie to odczuć w liczbie osób nocujących ;) Zestaw karimata+śpiwór załatwił sprawę, rozłożyliśmy się w cichym kącie na podłodze, nie będąc ograniczeni do wolnych ławek (których nie było i tak).
26.04 Środa
Przed wylotem krótki spotting z łącznika między terminalami C i D.
Obok nas boarding ElAla do TLV, pierwszy raz dane mi było obserwować ten cyrk. Lot nieco ponad dwugodzinny, 62-gi raz Ryanairem więc emocje sięgały zenitu. Na ochotnika bagaże oddane na do luku, a więc totalny spokój przy zajmowaniu miejsc. Samolot zapełniony w 60%, udało się usiąść w rzędach awaryjnych.
Po przylocie- kontrola graniczna. W strefie Schengen. No cóż... Zaraz potem tramwajem do miasta, cena- 1,60 euro.
Pare zdjęć z Tuluzy, szału nie było; dobrze że zwiedzaliśmy to miasto przy okazji, a nie jako miejsce docelowe. Dla mnie, najciekawsza była fabryka Airbusa, niestety nie starczyło czasu na zwiedzenie jej od środka.
Natomiast TLS jako miejsce na nocleg jest wspaniałe. Najwyższe piętro całe niewykorzystane, pełno miejsc do rozłożenia się i spokojnego snu.
27.04 Czwartek
W końcu początek "trzonu" podróży. Za chwile mój pierwszy lot Boeingiem 717, ciesze się z kolejnej cyferki (do tej pory 737, 747, 757, 777) a także z pierwszego lotu samolotem pochodzącym od legendarnego DC-9. Brak skrupulatnego sprawdzania bagażu, pomimo że mój tradycyjnie wybiegał ponad limity. Przed wylotem wykupiłem miejsca 22AB, najlepszymi dla tego typu ;)
Po przylocie idziemy po nasze autko. Wszystkie sieciówki chciały mnie obciążyć 40 euro za dzień z tytułu młodego kierowcy (21 lat), na drzewo. Wypożyczalnia ADA jako jedyna z dostępnych w AJA nie pobiera dodatkowej opłaty za wiek. Niestety chce 2500 eur depozytu na karcie kredytowej, oczywiście 6-cio krotnie więcej niż mój limit. Za 50 euro, w wypożyczalni na lotnisku, udało się zmniejszyć ten depozyt do 125 euro. Boli, bo cały koszt wypożyczenia to 366zł, ale mus to mus. Na pocieszenie dostajemy zajebiste autko- prawie nowego Renault Twingo (1310km przebiegu gdy wsiedliśmy), z turbo, napędem na tył, i silnikiem z tyłu!
Nasza trasa po wyspie:
Po wyjechaniu z Ajaccio, kierujemy się na północ, do Corte.
Pokręciliśmy się chwile po tej małej miejscowości, po czym ruszyliśmy w kierunku wąwozu rzeki-potoku Restonica.
Stamtąd pojechaliśmy na zachód do do punktu widokowego Piana. Niestety pogoda się w międzyczasie bardzo zepsuła, dlatego też odpuściliśmy miejscowość Porto z piękną plażą.
Piana:
Nasza miejsowość, Marigniana:
Pod "hotelem"
Nocleg mieliśmy w miejscowości Marigniana, 36eur za 2 osoby. Był to najtańszy pensjonat dostępny przez internet w tym terminie. Mieliśmy spory kłopot ze znalezieniem tego hotelu, bo nigdzie nie było drogowskazów na niego. Natomiast widok z okna był super.
28.04 Piątek
Następnego dnia ruszyliśmy w drogę na samo południe wyspy. Po drodze trzeba było przejechać przez pasmo górskie- kierowanie tą nowiutką, małą tylnonapędówką sprawiało mi mnóstwo frajdy na krętych drogach.
Jak w Gruzji:
Okolice Tiuccia:
Po prawie 180km górskich dróg dojechaliśmy do Col de Bavella, gdzie przeszliśmy się godzinnym szlakiem widokowym.
Następnie- Porto Vecchio, gdzie w końcu mieliśmy dostęp do internetu, i dowiedzieliśmy że z couchsurfingu nici, a więc śpimy w aucie.