+1
sevenfiftyseven 22 czerwca 2023 08:32
Godzina 23:30. Po prawej stronie widzę spokojną tafle oceanu arktycznego, oświetloną na pomarańczowo słońcem które nigdy nie zachodzi.

Po lewej stronie natomiast widać fiordy, miejscami wciąż pokryte zalegającym śniegiem.

Do najdalej wysuniętego na północ kawałka lądu kontynentalnej Europy jest z tego miejsca mniej niż 50km. Pada lekki deszcz, a pęd powietrza podchodzącego do właśnie do lądowania lotu WF977 zamienia krople w złote strugi. Chwile później zaczyna się odliczanie- 50, 40, 30, 20, 10… I kapitan lekko sadza 39-miejscowego Dasha 8-100 na krótkim, 880 metrowym Norweskim pasie. Do wyhamowania nie potrzebuje nawet połowy tej odległości. Przez okna kokpitu okazuje się nam idealna tęcza, która zdaje się dekorować niebo ponad mikroskopijnym budynkiem terminala Vadso jak na dziecięcym rysunku.
Steward otwiera drzwi, pare osób wychodzi, jedna wchodzi, i po niespełna 15 minutach jesteśmy znowu w powietrzu…

Image

Ale wpierw geneza.

Marzec
Poleciałem odwiedzić kumpla w Finlandii, oraz przy okazji wypróbować C-Series Air Baltica.
Z rana loty WRO-MUC-CPH-TMP, później obowiązkowo Sauny i kąpiel w zamarzniętym jeziorze, a wieczorem strzelamy „po piwku”. Gdy po wszystkim w końcu ląduje na dmuchanym materacu na podłodze, przed zaśnięciem jeszcze obowiązkowe ostatnie przescrollowanie…
O w morde. Na fly4free pojawiło się info o promocji w Wideroe. Momentalnie znikają procenty i zmęczenie, wlatuje adrenalinka.
Pięć minut później mam już kupione 14 odcinków po północy Norwegii za niecałe 700zł. Termin- weekend Bożego Ciała, a dolot/powrót jakoś się ogarnie.

Image Image

Miesiąc przed podróżą
„A co mi tam, najwyżej nie odpiszą”
Skrobie maila do marketingu linii. Treść jest mniej więcej o tym, że będę miał 14 lotów z nimi w ciągu 24 godzin, mam badge/screening od innej europejskiej linii, i czy w związku z tym dałoby rade jakiś jumpseat czy coś.
O dziwo, przychodzi odpowiedź. O dziwo jest bardzo pozytywna, mam się tylko przypomnieć na tydzień przed podróżą. Wychodzi na to, że wszystkie z tych czternastu lotów spędze w kokpicie.

Image

I tym tradycyjnie przydługim wstępem doszliśmy w końcu do dnia 8.06, czyli pierwszego dnia tego szalonego wypadu. Musze się tego dnia dostać do Tromso, bo jutro (9.06) o 10:30 odlatuje moja ważka w kierunku Kirkenes. Mam trzy opcje na dostanie się do OSL, skąd później musze polecieć SASem OSL-TOS. Tradycyjnie, lece standby. Moje opcje to:

1. WRO-MUC-OSL (najszybsza opcja, i jest mała szansa że zdąże na przedostatni lot OSL-TOS)
2. WRO-FRA-OSL (zdążę tylko na ostatni lot OSL-TOS)
3. WRO-WAW-OSL (zdążę tylko na ostatni lot OSL-TOS, a do tego w WAW jest tylko 60 minut więc to spore ryzyko)


Ponadto, jeśli nie załapię się jakimś cudem na ostatni lot do Tromso tego dnia, to w teorii dałoby rade jeszcze kolejnego dnia polecieć pierwszym lotem OSL-TOS. Ale wole tego uniknąć bo przylatuje on dopiero o 9:50 (40 minut na przesiadke w TOS), a może się opóźnić lub nie być na nim wolnych miejsc.


Po lekkich utrudnieniach na drodze (z powodu blokad dróg przez maszerujące procesje) dziewczyna w samo południe podwozi na lotnisko mnie z plecakiem pełnym jedzenia, sprzętem foto/video i zestawem lotniskowo-surwiwalowym. W końcu to Norwegia, a ja nie lece zwiedzać tylko latać, zresztą grafik i tak nie uwzględnia żadnego snu na następne dwa dni.

Na checkinie dostaje potwierdzenie tego co widze w appce- do MUC jest jedno wolne miejsce, nie ma więcej non-revów, a samolot już leci czyli jeśli nie ustrzeli ptaka na podejściu to nie powinien być opóźniony. Dostaje tymczasową kartę pokładową, security zajmuje raptem pięć minut, i chwilę później już sączę espresso z lotniskowego baru. Bardzo lubie podróżować z wrocławskiego lotniska.

Image

Gdy zamyka się check-in, załoga wręcza mi boarding pass z przydzielonym miejscem na WRO-MUC. Wychodzi na to że plany B, C i D nie będą konieczne, ale przy podróży standby, zwłaszcza w lecie, gdy ma się do tego twardy termin do kiedy trzeba gdzieś dotrzeć- zawsze trzeba je mieć.

To mój trzynasty raz na trasie WRO-MUC. To bardzo gorący dzień więc jest sporo turbulencji, ale dolatujemy o czasie. Nasza CRJtka staje pod samym Terminalem 2, i tym razem nie będzie zwiedzania lotniska autobusem.

W MUC mam bezpieczne 80 minut przesiadki, a do OSL jest kilkanaście wolnych miejsc więc nie ma stresu. Boarding do A320 odbywa się rękawem z terminala-satelity. Pomimo tego, że „boarding completed” pada jeszcze przed planowaną godziną odlotu, ostatecznie wypychają nas dopiero 15 minut później. Oj, średnio widzę moją 35-minutową przesiadke w OSL, więc raczej polece dopiero lotem o 20:20, a nie tym o 18:40.

Image

Image

Image

Air Premia!
Image

Do bramki w OSL przybijamy 18:05, czyli dokładnie tak jak w planie. Nadrobili trochę w trakcie lotu. Co ciekawe, mimo że samolot staje na stanowisku kontaktowym, de-boarding oprócz rękawu odbywa się również tylnimi drzwiami, ze spacerem po płycie dookoła skrzydła. Genialne rozwiązanie, oby inne lotniska to odgapiły, zwłaszcza gdy na niebie jest coraz więcej przeklętych A321Neo.

Image

W OSL idę na pewniaka do bramki automatycznej dla pasażerów przesiadających się z International na Domestic. Skanuje swoją kartę pokładową… i mi ją odrzuciło. Okazało się, że taki automatyczny transfer jest możliwy tylko jeśli się przylatuje do Norwegii liniami SAS, Norwegian, Wideroe lub Emirates. Nie byłem tego świadomy. Pasażerowie pozostałych linii, muszą wyjść z airside i przejść security ponownie. Także ostatecznie macham „papa” lotowi do Tromso o 18:40. Będę musiał się przebookować. Na szczęście ponowna kontrola bezpieczeństwa odbywa się bardzo sprawnie i 15 minut później jestem znowu na airside.

Jest idealna pogoda, a słońce zaczyna przybierać pomarańczowe odcienie. Mam chwilke na spotting- udaje się złapać A350 World2Fly oraz pare SASów.

Image

Image

Image

Przy bramce upewniam się czy polece, jest dobra sytuacja bo A320Neo będzie miał wolne jeszcze z 10% miejsc. Poprzedni lot (ten który mi uciekł) miał zaledwie kilka wolnych miejsc więc byłoby bardzo na styk. Jeszcze tylko chwila oczekiwania i zaczyna się boarding.

Jestem zachwycony procedurą boardingu na ten lot. Nikt się nie pcha, nie ustawia w kolejce, każdy czeka na swoją grupe do boardingu. Podchodząc do skanera, trzyma kulturalny dystans od poprzedniej osoby, nie dysząc komuś na kark. Praktycznie wszyscy pasażerowie, niezależnie od wieku (a mediana to takie 50) mają elektroniczne karty pokładowe na telefonach.

Image

Nieco ponad 3-letni SE-ROZ odrywa się. To mój pierwszy lot SASem. Do tego, po raz pierwszy lece NEO z silnikami LEAP-1A. W końcu nie słychać tego wkurzającego dźwięku „szurającego kontenera” gdy silniki są w okolicy 30% N1- czyli to co serwują nam silniki PW.

Image

Bardzo przyjemny lot, samolot, załoga. Spodobało mi sie to, że na fotelach była tapicerka a nie skóra, a także wyjście USB-C w każdym fotelu. Zapomniałem wziąć powerbanka, więc musze karmić telefon gdy tylko to możliwe.

Image

Image

Lądujemy w Tromso o 22:30. Na zewnątrz totalnie jasno. Przede mną nocka na lotnisku, więc po wyjściu z rękawa zaszywam się gdzieś w cichym kącie na airside. Przyznaje- rozleniwiłem się i nie zrobiłem żadnego researchu odn. spania na lotnisku w Tromso- a przede wszystkim, czy jest otwarte 24/7. Zanim zasypiam, łapie jeszcze przylot Norwegiana z Bodo o 23:55.

Image

Image

Image



Godzina 2:00. Na zewnątrz totalnie jasno. Okazuje się że nie jest otwarte 24/7. Ochrona odnajduje moje przytulne spanko na samym końcu terminala i prosi o opuszczenie airside. Troche przypał, bo mimo że jest czerwiec to na zewnątrz jest raptem z 5 stopni. Szczęśliwie dla mnie, hala odbioru bagażu (która jest dostępna „z ulicy” tak jak w USA) jest otwarta całą noc.
Kumuluje sie nieprzyjemna pobudka, efekt nocy polarnej, oraz podekscytowanie i nie udaje mi się ponownie zasnąć. Zamiast tego- jest maraton z Breaking Bad. Oglądam go już po raz drugi, bo po obejrzeniu Better Call Saul potrzebuje sobie wszystko poprzypominać.

Gdy umysł podpowiada mi że powinienem już „wstać”, czyli koło 7:00- podejmuje próbe jakiegoś spaceru, niestety wymiękam ze względu na chłodny wiatr. Idę jeszcze tylko odebrać „pamiątke” czyli papierowy boarding pass, po czym zmierzam na security. Tam- ponosze potężne straty prowiantowe. Puszki z jedzonkiem na kolejne 2 dni przeszły przez security we WRO i w OSL, niestety tutaj pan jest świętszy od papieża i mu się nie spodobały. Trudno, to co pozostało i tak mi wystarczy.

Image

Jak wspominałem, odlot mojego WF974 w strone Kirkenes jest o 10:30. Z ciekawości sprawdzam czy mój ostateczny plan zapasowy- poranny lot SAS OSL-TOS przylatujący o 9:50- także by się powiódł. Tak, przyleci o czasie. Ale jestem przekonany że gdybym z niego musiał skorzystać, to by się spóźnił!

W końcu zaczyna się boarding lotu WF974. To będzie mój pierwszy lot innym Dashem niż Q400. Przed nami- wersja Q200, czyli tak naprawdę -100 z mocniejszymi silnikami i pakietem wyciszającym, o którym sami piloci później mówią że ten system to bujda na resorach. Wchodze na pokład jako ostatni, chwila prawdy- czy Pani z marketingu wszystko załatwiła… Tak, Kapitan zaprasza na lewo, na jumpseat.

Image

Image

Image

Następne 4 godziny skaczemy od miasteczka do miasteczka. Trasa WF974 to: Tromso (populacja 77 992)-Sorkjosen (864)-Hammerfest (11 274)-Mehamn (779)-Berlevag (906)-Vadso (5 568)-Kirkenes (3 529) (dane odn. ludności z Wikipedii, tylko podglądowe). Jedynie Tromso oraz Kirkenes obsługuje 737/A320. Pozostałe lotniska mają ustandardyzowany układ: pas 880m, mikroskopijny terminal oraz płyta na 2-3x DH8A. Na części z nich nie urzęduje nawet kontroler lotów- służba ATC jest zdalna. Do większości z podejść, kąt nachylenia ścieżki wynosi 4 stopnie (standardowa to 3 stopnie).

Image

Załoga ma ręce pełne roboty. Jeszcze przed startem planują lądowania. Turnaround na ziemi trwa po 15 minut. Na najkrótszych odcinkach wznosimy się raptem na 5000 stóp zanim rozpoczynamy ponowne zniżanie do pasa. Rekordowy jest odcinek VDS-KKN który pokonujemy w niecałe 8 minut. Na niektórych lotniskach zdarzają się akurat inne przyloty.

Image

Image

Załoga jest wspaniała. Pomimo ogromnego workloadu piloci znajdują czas na krótkie pogawędki i zapraszają na wspólne walk-aroundy. Niestety tylko na jednym z lotnisk- Sorkjosen- lądujemy z widocznością podejściem Circle-to-land. Na pozostałych, ze względu na pogode, podejścia wg przyrządów/z prostej.

Zaczeliśmy trase prawie z kompletem pasażerów, do Kirkenes doleciało raptem kilkanaście osób. Wszak siatka Wideroe jest bardzo bogata, do wielu z tych miast są bezpośrednie loty z Tromso- nie zawsze trzeba lecieć z tyloma międzylądowaniami. Ten lot jest bardziej dla pasażerów podróżujących pomiędzy miastami po drodze. Loty te są dotowane przez Norweski rząd, w ramach PSO (Public Service Obligation). W skali całej siatki- 40% połączeń Wideroe to właśnie tego typu połączenia. Teraz zapnijcie pasy, bo przytocze trochę informacji o tej ciekawej linii.

Nie mam zbyt wielu zdjęć z lotu, bo wszystko nagrywałem GoPro. Zapraszam do obejrzenia chociażby części filmu!
https://youtu.be/yCcPMWl2kSg

Samolot którym lecimy- LN-WSC- to jeden z zaledwie trzech Dashy w wersji Q200 we flocie Wideroe, która liczy 3 Embraery E290 oraz 44 Dashy (23x -100, 3x Q200, 4x Q300 i 14x Q400). Ma 27 lat, prawie 100 000 cykli na karku i wcale nie jest rekordzistą. Jego starszy o 5 lat brat- LN-WIP (-100) podobno przy każdym kolejnym lądowaniu bije rekord cykli startów i lądowań, obecnie ma ich już ponad 120 000. Wideroe mocno współpracuje z Bombardierem i wspólnie opracowali program przedłużający żywotność małych Dashy do 160 000 cykli. Ważki (pieszczotliwa nazwa dla Dashy -100/Q200) są też specjalnie zmodyfikowane dla potrzeb Wideroe. Zlikwidowana jest kuchnia, przez co mieszczą 2 miejsca ekstra (39 zamiast 37). Wymontowane z nich jest APU- każde z lotnisk jest wyposażone w GPU. Podwozie ma specjalne osłony chroniące przed uszkodzeniem przewodów elektrycznych i hydraulicznym przez lód. Tak samo kadłub- ma dodatkowy „zderzak” dla kawałków lodu odrywających się od śmigieł. Kokpity natomiast pozostały mniej więcej bez zmian- jedynym unowocześnieniem jest tablet, który jest już tak naprawdę standardem w każdej linii.

Na przestrzeni lat, Wideroe zostało założone w 1934 roku. W obecnym profilu swojej działalności utwierdzilo się na dobre już w latach sześćdziesiątych, kiedy zaczęła powstawać sieć lotnisk regionalnych w Norwegii. Przygodę z samolotami z serii de Havilland Canada zaczynali już z nadejściem DHC-2. Ale to późniejsze DHC-6, DHC-7 stały się koniem roboczym komunikacji lotniczej pomiędzy fiordami, doskonale się sprawdzając na krótkich pasach, stromych podejściach oraz bardzo wymagającej pogodzie. DHC-8 przejął po nich pałeczkę, ale to właśnie dokładnie pod niego została zaprojektowana infrastruktura większości z regionalnych lotnisk Norwegii. Można stwierdzić, że Wideroe nie istniałoby bez samolotów z serii Dash.

A co będzie w przyszłości, skoro większość ważek dobija/dobiło do 30-tki? Samoloty elektryczne. Norwegia to idealny rynek pod nie. Wideroe planuje (marzy?) aby przejęły większość z siatki regionalnych połączeń do roku 2030. Szanse są nikłe, ale ścieżka rozwoju jest jasno nakreślona- to technologia będzie musiała nadgonić.

Co do siatki połączeń- z biegiem lat, Wideroe coraz bardziej ewoluuje z roli przewoźnika istniejącego tylko pod trasy PSO (dotowanych przez rząd w ramach zapewnienia komunikacji dla ludności) w strone rozwijania swojego HUBu w Bergen. Pomaga w tym flota Dashy na sterydach (Q400) oraz pierwsze odrzutowce w historii linii (Embraery E290) dzięki którym siatka połączeń już na dobre wykroczyła poza samą Norwegie- oprócz lotów do Szwecji i Danii, Wideroe można regularnie spotkać też na Wyspach Brytyjskich oraz od bardzo niedawna w Niemczech (trasy do Hamburga i Monachium zostały otworzone dopiero w czerwcu 2023). Do tego szereg połączeń czarterowo/wakacyjnych.

Wracając do mojego lotu. Zadziwiająco szybko zleciało te sześć lotów i pojawienie się na horyzoncie odrażającego obecnie widoku (terytorium Rosji) oznacza zbliżający się koniec pierwszej części przygody, czyli lądowanie w Kirkenes. Jest położone zaledwie kilka kilometrów od granicy Norwesko-Rosyjskiej, na wybrzeżu morza Barentsa. Trójstyk Norwegii, Finlandii i Rosji znajduje się zaledwie 25 kilometrów stamtąd. Samo miasteczko, z przyczyny swojego strategicznego położenia, było przedmiotem niezliczonych starć podczas Drugiej Wojny Światowej. W chwili „wyzwolenia” z rąk nazistów przez sowietów w 1944 roku, jedynie 13 domów przetrwało wszystkie z ponad 300 bombardowań.

Załoga, z którą udało się nawiązać bardzo dobry kontakt, proponuje mi podwózkę z lotniska do miasta wspólną taksówką, którą się udają do hotelu. Chętnie z tego korzystam, wszak pomimo niewielkiej odległości (15 minut jazdy) autobus lotnisko-miasto kursuje zaledwie 3 razy dziennie (ściśle skoordynowany rozkład z przylotami/odlotami Norwegian/SAS do Oslo) i kosztuje w jedną stronę 150 NOK (ok. 60 zł). Samolot nie zostaje na ziemi- w 20 minut które spędzi na ziemi następuje wymiana załogi, która zaraz tą maszyne zabierze w bezpośredni lot do Tromso.

Do KKN przylecieliśmy o 14:30, z powrotem do TOS mam lecieć dopiero o 21:20. Jest chwila na zwiedzanie Kirkenes. Tylko co tu zwiedzać? Atrakcji jest naprawdę niewiele. Jest stocznia, w której stoi kuter „Murmańsk”. Jest niewielkie centrum handlowe, dokąd udaje się zjeść i podładować telefon. Jest niewielki placo-rynek, jest też pomnik wyzwolenia przez sowietów, ze świeżo złożoną rosyjską flagą z kwiatów. Wszak na 3500 osób zamieszkujących to miasto, 800 to ruscy. Stąd też napisy w dwóch językach w bardzo wielu miejscach. Chodząc po mieście nie znalazłem po drodze żadnego otwartego baru/restauracji- jedynie supermarket. W lodówce ze złotym trunkiem, może coś sobie chapnę. 60 NOK za IPA 0,4l, podziękuje

Image

Image

Image

Image

Jestem tu po to aby sobie polatać, a nie zwiedzać. Zatem po dwóch godzinach i zobaczeniu prawdopodobnie wszystkiego co mnie interesowało, zacząłem wracać na lotnisko. Autostopem, wszak mam aż 5 godzin na powrót. Właściwie to dwoma autostopami, gdyż pierwsze auto, prowadzone przez pana z Polski, jechało tylko do ronda w połowie drogi.

Na lotnisku w Kirkenes są znaki zakazujące koczowania/spania. Nie próbować tego zatem. Samo lotnisko poza trzema lotami na 737/A320 do OSL/TOS, obsługuje raptem kilka połączeń Wideroe dziennie. Nie ma tu dosłownie nic do roboty. Ide na mały trekking po okolicy dla zabicia czasu.

Godzine przed moim odlotem, odlatuje SAS do OSL. Oczekujące 160 osób sprawia że airside pęka w szwach i nie ma gdzie usiąść. Z ciekawostek- 0,5L Coli jest tańsze niż na wrocławskim lotnisku (35NOK =/= 15zl vs 17zl w automacie we WRO).

Image

Image

Była chwila niepewności, bo flightradar pokazywał że mój lot powrotny WF977 będzie wykonywany przez dokładnie tego samego Q200 LN-WSC. Na szczęście leci jednak klasyczny -100, LN-WIO, zatem będzie kolejny nowy, rzadki typ do kolekcji. Przyleciał 10 minut opóźniony, bo jak się potem okazało- to była podmianka na ostatnią chwile i Flightradar się wcale nie mylił.

Image

Image

Godzina 21:30. Znowu zasiadam na jumpseacie Dasha. Przed nami kolejne sześć lotów, powtarza się tylko pierwszy odcinek, reszta jest przetasowana. Oprócz tego, odwiedzimy dwa lotniska na których nie lądowaliśmy w pierwszą stronę. Tym razem lecimy Kirkenes - Vadso – Vardoe (pop. 1 897) – Batsfjord (2 165) – Berlevag – Hammerfest – Tromso. Ostatnie lądowanie jest zaplanowane na godz. 01:20 w nocy. Na pierwszym odcinku znowu prawie komplet pasażerów.

Image

Bałem się mocno tego, że przez zmęczenie będę jak zombie. A nie chciałbym aby załoga czuła że ma w kokpicie zombie. Na szczęście adrenalina, emocje i kofeina robią swoje- i zapominam o zmęczeniu pomimo tego że przez 48h spałem łącznie jakieś 3h.

Pierwszy odcinek- do Vadso, wleczemy się na 4000 stóp aby pozostać poniżej chmur, przez co czas przelotu wynosi aż żałosne 8 min 30 sekund. Całe 50 sekund dłużej niż w pierwszą stronę.

W kolejnym mieście- Vardoe, uwagę przykuwa wiszący na terminalu znak przestrzegający przed wiedźmami. Kapitan wyjaśnia że to dlatego, że to miasteczko słynie z tego, że ostro palili tutaj czarownice. W XVI wieku spalono tutaj łącznie 91 kobiet oskarżonych o czary.

Image

Następny przystanek- Batsfjord. Mimo że były po drodze już mniejsze miasta, to to lotnisko zdaje się być największym zadupiem. Nie ma żadnej cywilizacji w okolicy, leży pomiędzy wzgórzami częściowo pokrytymi śniegiem, a mamy połowę czerwca.

Następnie- lecimy do Berlevag. I to tutaj przeżywam moment nirwany. Ten o którym pisałem w pierwszym akapicie. To wszystko jest zbyt idealne, jak we śnie. Spełnienie marzeń z dzieciństwa.
Pełna tęcza przy złotym świetle robi wrażenie na wszystkich, przez co łapiemy 5 minut opóźnienia bo wszyscy chcą ją popodziwiać i uwiecznić na zdjęciach, wraz z Kapitanem który okazuje się mieć w torbie Canona 5D mk4. Gorąco polecam ten fragment filmu (od 17:20).

Image

Image

Później do Hammerfest. W porównaniu do poprzednich odcinków to już praktycznie long-haul. Czas lotu 45 minut. Lądujemy od przeciwnej strony niż rano, przez co na podejściu nie ma aż takich uskoków wiatru. Tankujemy.

No i niestety, wszystko co dobre szybko się kończy. Ostatni, 12-ty lot. Do Tromso. Również ma trwać 45 minut. Ale chyba jestem w czepku urodzony, bo załoga przyznaje że tak dobrej pogody nie widzieli tutaj od trzech miesięcy. Podczas lotu niebo staje się zupełnie czyste. Spojrzenie na zegarek- jest godzina 00:30. Cały lot spędzamy w warunkach zachodzącego słońca, które jednak kolejny raz zajdzie dopiero we wrześniu.

Image

Image

Na ostatnim odcinku, na pokładzie zostało już tylko kilka osób. Jest wśród nich nasz forumowicz wraz z rodziną, których najserdeczniej pozdrawiam. W związku z tym że na pokładzie mamy głównie turystów, załoga decyduje się na podejście widokowe. Tak, to nie błąd. Celowo napisałem nie z widocznością, a widokowe. Po drodze do Tromso przelatujemy kanionami, z wierzchołkami gór ponad nami. To wszystko zdaje się być takie surrealne. Oprócz tego, kapitan mając przed sobą kompletnie pustą przestrzeń powietrzną i zezwolenie na podejście z widocznością, demonstruje możliwości samolotu. Możliwość szybkiego zniżania. Przez chwile na wariometrze mieliśmy -3000fpm.

Image

Image

Image

Lądujemy punktualnie o 01:20, jako ostatni lot rozkładowy przed poranną falą odlotów. W odległej części lotniska widać ATR-72 Sprintair, który ku mojemu zdziwieniu okazuje się wykonywać od jakiegoś czasu pomiędzy loty cargo pomiędzy Oslo, Bodo, Tromso a…. Longyearbyen. Pod terminalem, pomiędzy dwoma 737 Norwegiana i dwoma A320 SASu stoi E290 Wideroe, który za pare godzin zabierze mnie do Bergen. Dziękuję załodze za wspaniałą przygodę. Wchodzę do hali odbioru bagażu, siadam w tym samym miejscu co 24 godziny temu, i się zastanawiam… co tu się właściwie wydarzyło.

Image

Image

Emocje, kofeina i efekt dnia polarnego łatwo nie odpuszczają- większość nocki znowu spędzam z Walterem White. Jak to śpiewa mój ukochany Kazik, wyśpisz się w piachu. Trzyma mnie do tego stopnia że gdy w końcu łapie zmęczenie, zastanawiam się czy wgl warto zamykać oczy, czy nie zasne za mocno i nie przegapię kolejnego lotu o 06:30. Na szczęście budzik jest wystarczająco wydajny i po dwóch godzinach snu, konkretnie o godz. 05:15 idę na spacer. Na dworze jest tak przepięknie. Znowu żałuje że jestem tylko przelotem, zupełnie tak jak w Kazachstanie rok temu.

Image

Przed odlotem udaje się w końcu chwile porozmawiać z kolegą Tubylec, który mnie rozpoznał w samolocie bo wstawiałem swoją morde w relacjach z Bostonu i San Francisco. Kolejne dwa wspólne loty przed nami. Potem, w Bergen, wszyscy zaczynamy wracać do Polski- ale już osobnymi trasami.

Właśnie. Przypominam sobie, że tak w sumie to nie mam zabookowanego powrotu z Bergen. Wyciągam revoluta, odpalam służbową appke i po 2 minutach mam już bilet standby BGO-FRA-WRO. Nie kupowałem powrotu wcześniej, bo chciałem zostawić sobie zapas na ewentualne dodatkowe atrakcje. Pomysłów było pełno, od zwiedzania Bergen i powrotu wieczorem, poprzez całodniowy spotting w Oslo, Frankfurcie lub Monachium, aż po lot BGO-EDI na E145 Loganair. Jednak wygrał zdrowy rozsądek- byłaby to już za duża męczarnia, po tej przygodzie chce jak najszybciej do domu.

Boarding. To mój trzeci lot E290, wspaniała maszynka. Gdyby tylko nie te silniki PW GTF, ale trzeba przyznać że z całej rodziny (PW1100, PW1500, PW1700) to właśnie PW1900 sprawia najmniej kłopotów i nie uziemia liniom 30% floty.

Image

Kapitan zaprasza do kokpitu. Spora różnica w porównaniu z kokpitami klasycznych E-jetów. Wszędzie ekrany. Lecimy do Bergen z międzylądowaniem w Bodo. Pogoda to cavok+. Widoki przepiękne, lecimy wzdłuż linii brzegowej. Po wylądowaniu w BOO załoga otrzymuje na telefonach morze wiadomości od znajomych z propozycjami na wspólne spędzanie czasu (grille, rejsy po jeziorze itp.) Niestety ich plan na dziś to TOS-BOO-BGO-LGW-BGO. Ja za to swoim znajomym wysyłam „smacznej kawusi” na FL410.

Image


Dodaj Komentarz

Komentarze (18)

cart 22 czerwca 2023 17:08 Odpowiedz
genialne!
abelincoln 22 czerwca 2023 17:08 Odpowiedz
Ooo, dzięki za informację o zamykaniu lotniska w Tromso na noc. Za tydzień czeka mnie tam nocka i też chciałem spędzić te 5 godzin na airside.
legion1 22 czerwca 2023 17:08 Odpowiedz
Tak ja też potwierdzam, że hala przylotów jest zamykana (nocowaliśmy na lotnisku w styczniu) i wygonili nas zaraz po ostatnim locie ;) na szczęście hala odlotów czynna i da się tam jakoś przetrwać. @sevenfiftyseven piękna sprawa, sam mocno to rozważałem jak wpadła promocja i po Twojej relacji już wiem, że przy najbliżej jak tylko będę miał możliwość od razu się skuszę ;)
sevenfiftyseven 26 czerwca 2023 12:08 Odpowiedz
Dziękuje za super odbiór mojej relacji z podróży! Cieszę się że co po niektórym mogło coś pomóc przed ich podróżą :)
abelincoln 26 czerwca 2023 17:08 Odpowiedz
Jak była ta oferta wrzucona, to MTalma napisał:Wrzucałem to kiedyś. To stała ofertaTak, że będzie jeszcze okazja :)
sevenfiftyseven 26 czerwca 2023 17:08 Odpowiedz
abelincoln napisał:Jak była ta oferta wrzucona, to MTalma napisał:Wrzucałem to kiedyś. To stała ofertaTak, że będzie jeszcze okazja :)Dokładnie. Też wtedy kupiłem i myślałem że upolowałem byka za rogi. Przed chwilą wyszukałem randomowy termin na wrzesień, i da rade nawet polecieć tą samą trase za 100zl mniej :D
klapio 27 czerwca 2023 05:08 Odpowiedz
Piękna trasa :) Zazdro takich kresek :Dsevenfiftyseven napisał:Jak to śpiewa mój ukochany Kazik, wyśpisz się w piachu. Trzyma mnie do tego stopnia że gdy w końcu łapie zmęczenie, zastanawiam się czy wgl warto zamykać oczyCzasem jak w mojej głowie pojawiają się głupie pytania po przebudzeniu w środku nocy przed podróżą typu czemu kupiłem lot na parę godzin do Leeds z wylotem o 5:45 AM to powtarzam sobie to w wersji że wyśpię się na emeryturze :)
nvjc 27 czerwca 2023 05:08 Odpowiedz
Mnie jakieś zbieranie kresek, zaliczanie maszyn, linii itd. totalnie nie kręci, a i tak przeczytałem relację z mega zainteresowaniem i aż przyszła mi ochota coś takiego zaliczyć. To chyba dużo mówi - i o tym wyjeździe, i o tej relacji ;)
1955845624 27 lipca 2023 23:10 Odpowiedz
Ja to muszę w przyszłym roku zrobić. Nie ma innej opcji!!
matek1212 28 lipca 2023 12:08 Odpowiedz
Super relacja! Kurcze dzięki Tobie mam nowy cel podróżniczy. Liczę, że w przyszłym roku mi się uda. @sevenfiftyseven takie pytanie techniczne. Czy lot KKN-BGO z 7 przesiadkami dało się kupić bezpośredniio na stronie przewoźnika? Bo wyszukując tą trasę nie ma możliwości kupna z siedmioma przesiadkami mimo, że skyscanner wyszukuje.
abelincoln 28 lipca 2023 12:08 Odpowiedz
@matek1212 Ja kupowałem przez OTA i wyszukując najpierw na google flights. (A i leciałem do Oslo - 8 odcinków)
brunoj 30 lipca 2023 05:08 Odpowiedz
A jak za coś takiego liczą miłe? To się liczy jako dwa odcinki po prostu? Bo technicznie to jakby jeden lot z postojami. Mnie ostatnio wideroe niemiło zaskoczyło. W przeciwieństwie do SASa, nie dają punktów/odcinków na sporej ilości krajówek.
abelincoln 30 lipca 2023 05:08 Odpowiedz
Wideroe współpracuje (póki co) z Eurobonus. Ale mile nie naliczają się na trasach "dotowanych". A ta powyższa jest taką trasą. Więc to bardziej kreski w pamiętniczku niż mile...
sevenfiftyseven 4 sierpnia 2023 17:08 Odpowiedz
Dawno nie wchodziłem tutaj zerknąć i oczom nie wierze że te moje wypociny dobijają do 100 lajków :shock: i do tego głosowaliście na nią jako na relacje miesiąca :shock: :o Dziękuje wszystkim za zainteresowanie tą relacją, i za oddane głosy! Ciesze się że się podobało :) Odpowiadając tylko na pytanie- kupowałem przez OTA, na stronie linii było nieco drożej. Natomiast wypluwało takie same kombinacje. Tak jak @abelincoln wspomniał, można lecieć nawet z OSL mając i 9 lotów w jedną stronę, co może się poskładać aż na 18 lotów na jednym PNR
uffff 3 listopada 2023 17:08 Odpowiedz
aktualnie jest jakies promo-Witamy listopad i być może właśnie teraz tęsknimy szczególnie za wyjazdem na weekend lub zajęciem się czymś przyjemnym w gronie rodziny i przyjaciół. My, rodzina Widerøe, podzielamy Twoją chęć podróżowania i teraz mamy przyjemność zaoferować naszym lojalnym przyjaciołom ekskluzywny kupon rabatowy! Za pomocą kodu rabatowego VIP możesz odblokować ceny, które są dostępne tylko dla Ciebie.To Twoja szansa na duże oszczędności — niezależnie od tego, czy marzysz o długim weekendzie w europejskim mieście, chcesz podziwiać czarujący jesienny krajobraz Norwegii, czy też planujesz idealny powrót do domu na Boże Narodzenie z bliskimi.Aby aktywować tę ekskluzywną zniżkę, użyj kodu rabatowego OFERTA VIP podczas rezerwacji następnej podróży na naszej stronie internetowej. Alternatywnie możesz łatwo aktywować kod rabatowy, naciskając przycisk poniżej.Spiesz się – ta oferta VIP jest ważna tylko w ten weekend!Kod rabatowy dotyczy wybranych tras Widerøe i obowiązuje do niedzieli 5 listopada 2023 r.,
abelincoln 3 listopada 2023 17:08 Odpowiedz
Jakby ktoś chciał w innym języku kod, to VIPTILBUD też działa :D Sprawdziłem kilka terminów i zniżka (jak się trafi) to jakieś 3-4%. Na OTA wychodzi taniej.
mmaratonczyk 6 marca 2024 17:08 Odpowiedz
Hej. Śledzi ktoś temat? Coś słabo te przesiadki wskakują. Na trasie TOS-KKN raptem pokazuje 4 przesiadki. Może ktoś znajdzie więcej :DWidzę że 6 przesiadek też jest tylko cen prawie tysiąc złotych.
sudoku 6 marca 2024 17:08 Odpowiedz
No niestety chyba Wideroe coś pozmieniał, bo ciężko złapać takie połączenia w ogóle, a w dobrych cenach to już całkiem słabo wygląda.Mam bilety W6 do Tromso na maj i myślałem, że uda mi się coś złożyć, ale nie dało rady. Polecę więc po prostu na Nordkapp.